Ania z Zielonego Wzgórza -  Lucy Maud Montgomery Recenzja 

Autor: Lucy Maud Montgomery
Tytuł oryginału: Anne of Green Gables
Tytuł: Ania z Zielonego Wzgórza 
Cykl: Anne of Green Gables#1
Wydawnictwo: Olesiejuk 
Data wydania: 09.04.2021
Ilość stron: 444
Ocena: 10/10















                              Opis:

Poznaj uroczą bohaterkę, Anię Shirley, która w wieku jedenastu lat trafia na Zielone Wzgórze. Ta książka, do której piękne ilustracje przygotowała utalentowana hiszpańska artystka, Ana García, opowiada o losach rudowłosej dziewczynki o wielkim sercu i nieprzeciętnej wyobraźni. Dzieło Lucy Maud Montgomery, zaliczone do klasyki literatury dla dzieci i młodzieży, stało się ulubioną lekturą kolejnych pokoleń młodych czytelników. Odkryj świat niezwykłej bohaterki, pełen wzruszeń, humoru i niezapomnianych przeżyć!








„Nigdy do nikogo nie należałam”.
                                              Myślę, że nie muszę nikomu przedstawiać i mówić o, czym jest ta książka, iż większość z was zna Anię z Zielonego Wzgórza, bo czytaliście ją jako lekturę szkolną. Wiele jest wydań tej serii i innych klasyków. Dlaczego polecam właśnie to wydanie z Wydawnictwa Olesiejuk? 
                                           Cieszę się, że mogłam na nowo przeżyć historię Ani Shirley, już nie jako dziewczynka, ale kobieta po dwudziestce. Główna i tytułowa nasza bohaterka wieku jedenastu lat przybywa na Zielone Wzgórze do rodzeństwa Cuthbertów. Na początku Maryla nie jest zadowolona, lecz im dalej się zagłębiałam, tym bardziej zaczęła nie tyle, że tolerować jedenastolatkę, ile też obdarzać ją szczerymi uczuciami. A jej brat, Mateusz od samego początku zapalał do małej istotki, którą przygarneli pod swój dach, wielką miłością. Wychowanie Ani przez brata i siostrę, zwłaszcza kiedy każde z nich miało swoje zdanie, chociaż to bardziej Panna Cuthbert wzięła się za jej maniery, nie było łatwe. Kiedy czytałam ich dialogi, które zawierały w sobie dużą dawkę ciepłą, na dodatek z dawką humoru i docinek, na moich ustach momentalnie pojawiał się uśmiech....
„— Niech Maryla spojrzy na moje włosy- wyszeptała”.               
Siedziałam, jak na szpilkach czekając na dalsze wydarzenia gadatliwej i z bujną wyobraźni Anny oraz innych bohaterów. Niektóre sytuacje doprowadzały mnie do śmiechu, a niekiedy do smutku...
„A po chwili — łup! Grzmotnęła swą tabliczką o głowę Gilberta i rozbiła ją — nie głowę, lecz tabliczkę — równo na pół”.
                                                   Nie żałuję, że wróciłam do pierwszej części z cyklu Ani z Zielonego Wzgórza i jeśli lubicie literaturę dziecięco -młodzieżową, która jest też klasykiem i do tego pięknie wydana to sięgacie.








Dziękuję za egzemplarz Wydawnictwu Olesiejuk. 

Komentarze

Popularne posty