Jest pracoholikiem. Jest zimny, zdystansowany i rzadko się uśmiecha. Jest dziesięć lat starszy i cholernie seksowny.
Ale co najważniejsze...
Jest moim mężem.
Nie byłam zaskoczona, kiedy rodzice oznajmili mi, że mamy wziąć ślub, aby połączyć nasze imperia. W moich kręgach to było normalne. Nie buntowałam się, bo nie było sensu, poza tym od zawsze wiedziałam, że tak będzie. Już dawno się z tym pogodziłam i miałam w głowie plan, a że jestem optymistką to nawet nie dopuszczałam do siebie myśli, że coś pójdzie nie tak.
Nie wiedziałam tylko, że dostanę taki ciężki przypadek..
Aranżowane małżeństwo. Czy może być szczęśliwe i się udać???
Dla Samanthy naszej głównej bohaterki nie ma rzeczy niemożliwych. Jest optymistką.
Natomiast Nathaniel jest zimnym, oschłym pracoholikiem. Dla swojej żony potrafił być też chamem, bucem i totalnym dupkiem i idiotą. Dowodem są pełne humoru kłótnie między nimi, uśmiałam się przy nich tak, że płakałam ze śmiechu"- Nigdzie nie idę, to nasza sypialnia!
- Nie interesuje mnie to, masz wyjść! Śpij w pokoju gościnnym albo nie wiem, jak dla mnie możesz nawet spać w budzie dla psa!
- Nie mam budy ty jędzo!
- Jak mnie jeszcze bardziej wkurwisz, to ci sama ją zbuduję! Wypad!"
Chociaż przyznam, że Nathaniel sam sobie na to zasłużył.
Ta dwójka jest jak ogień i woda. Są tak różni, że się wypełniają miedzy sobą.
Jeśli chodzi o bohaterów pobocznych to uwielbiam Leo, Ryana, Chloe i Ave ale nie pałam sympatią do Amandy i Sylvi. Głowni bohaterowie są świetnie wykreowani i bez nich ta książka nie była by tak świetna to samo tyczy się bohaterów pobocznych.
To najlepsza komedia romantyczna i romans jaki w życiu to przeczytałam bo erotyki em nie można tego nazwać moim zdaniem.
Komentarze
Prześlij komentarz