Miłość ponad prawem - Angelika Łobuda Recenzja
Autor: Angelika Łobuda
Tytuł: Miłość ponad prawem
Wydawnictwo: Editiored
Data wydania: 2022.03.15
Ilość stron: 200
Ocena: 5/10
Opis:
Zrozumiał, jak bardzo mu na niej zależy, dopiero wtedy, gdy poczuł, że może ją stracić...
O Liamie Wilsonie jego własny ojciec mówi, że to nadęty buc. W dodatku ma rację. Liam, dyrektor, a już wkrótce prezes rodzinnej firmy prawniczej, kocha władzę, luksus, drogie alkohole i piękne kobiety, a najbardziej kocha samego siebie. W podwładnych budzi tyle samo strachu, ile podziwu. Podziwia go również Maribel, asystentka, która pracuje dla niego od niemal dziesięciu lat i na której Liam zawsze może polegać. Dziewczyna zna go być może lepiej niż on sam, dostrzega wszystkie jego wady, ale musi też przyznać, że jest diabelnie pociągającym facetem... A przy tym szefem, który nigdy nie przekracza granic służbowej znajomości. Dopiero kiedy Maribel oznajmia, że chce odejść, a na horyzoncie pojawia się Lucas, młodszy brat Liama, przystojny i wyraźnie zainteresowany piękną asystentką, dyrektor Wilson zaczyna rozumieć, jak ważna jest dla niego ta kobieta. Nie tylko jako profesjonalna pomoc biurowa...
Jak się zakończy rywalizacja braci i czy któryś z nich zdobędzie serce Maribel?
Odpowiedź znajdziecie w nowej powieści Angeliki Łabudy ― dajcie się porwać tej historii!
Uwaga! Grozi zaczytaniem!
Liam, trzydziestopięcioletni dyrektor i już wkrótce prezes rodzinnej firmy prawniczej. Uwielbia alkohole, notoryczny kobieciarz, który tylko spogląda na piękne kobiety i zadufany w sobie dupek. Sam jego ojciec mówi, że jest nadętym bucem, a „jaki ojciec taki syn”
„Nikt tak jak ja nie doprowadzał ludzi do białej gorączki, ale przecież byłem idealny, perfekcyjny”. Czy coś w tym jest? Bohater z zewnątrz zgrywa twardziela i bad boya natomiast wewnątrz niego jest skrzywdzony czuły i wrażliwy mężczyzna, który pragnie czegoś więcej niż luksusu i pieniędzy oraz wysłuchiwania wymagań na temat jego życia osobistego ze strony rodziciela, co według mnie jest nie na miejscu....
Maribel, trzydziestoletnia asystentka prezesa, która pracuje dla mężczyzny od dekady i jest na każde jego zawołanie i to dosłownie. Dziewczyna jest świetna w swoim fachu oraz nie da sobie w kaszę dmuchać. Pewnego dnia postanawia odejść z firmy. Czy jest jakiś powód jej wypowiedzenia?
„Czy te ostatnie dziesięć lat, które poświęciłam pracy dla niego, nic dla niego nie znaczyły, skoro nie zainteresował się moim odejściem? Czy Liam Wilson był aż takim dupkiem?” Dziewczyna zarówno, jak i Liam również przeszła swoje, pomimo to myślę, że czuje się spełniona w życiu zawodowym. A czy w prywatnym?
Bohaterowie ze stopy czysto zawodowej z każdą stroną przechodzą na prywatną relację. Szczerze powiem, że skoro głównemu bohaterowi zależało na dziewczynie, to dlaczego nie zrozumiał tego wcześniej? Jak to się mówi lepiej późno niż wcale...
Cieszę się, że zaczął działać, chociaż jego metody były nieco „władcze” typowe dla prezesa. Jeśli chodzi o główną bohaterkę, czy „da temu szansę”?
„Wilson w końcu otworzył się przede mną i przestał zgrywać cwaniaka i perfekcyjnego faceta. Zaczął być sobą”.
Czy związek z szefem wyjdzie Mirabel na dobre? Czy nie będzie żadnej przeszkody? Ich namiętna relacja była całkiem całkiem, ale zabrakło mi tego większego pazura Maribel oraz tej iskry...
Co do Lukasa, brata Liama to, co zrobił, było po prostu bezwzględne i w ogóle nie czułam do niego sympatii, z kolei rozumiałam go doskonale, również jego brata.
Dziękuję za egzemplarz Wydawnictwu Editiored.
Komentarze
Prześlij komentarz