To co bezcenne - Danielle Steel Recenzja 

Autor: Danielle Steel 
Tytuł oryginału Precious Gifts
Tytuł: To, co bezcenne 
Wydawnictwo: Luna 
Data wydania: 2022.07.20
Ilość stron: 376
Ocena: 7/10





















                           Opis:


Miłość ojca odmieni losy jego rodziny…

Véronique Parker, kochająca matka, rozwódka, jest całkowicie oddana swoim trzem córkom.

Jej świat zostaje wywrócony do góry nogami, kiedy były mąż nagle umiera, zostawiając jej i dzieciom nieoczekiwany spadek, którego się nie spodziewały: renesansowy obraz tajemniczego autora, zrujnowany zamek na południu Francji, pieniądze, pozwalające
na realizację ich życiowych marzeń oraz wstrząsające odkrycie z przeszłości.

Cenne podarunki, które im zostawił, zabiorą je w podróż do Europy, która odmieni losy Véronique i jej córek w najbardziej zaskakujący sposób.






                                     „Jakie to okropne, że spotkał ją ten finałowy cios... Obraz, który z sentymentu pozostawił jej ojciec, nie był żadną rekompensatą za to, co zrobił.”                  Véronique, pięćdziesięciodwuletnia dwa rozwódka, jest kochającą matką i oddana swoim trzem córkom. Jej spokojne życie wywraca do góry nogami śmierć jej byłego męża, z którym pozostała w dobrych stosunkach, choć według mnie w ogóle na to nie zasługiwał, ale dojedziemy do tego...
Zmarły zapisał w spadku jej i ich córkom dość duży, lecz nie spodziewały się, że po nim coś dostaną: renesansowy obraz tajemniczego autora, zrujnowany zamek na południu Francji, pieniądze, pozwalające
na realizację ich życiowych marzeń. Niestety dowiadują się o również o „brudnej i niemoralnej przeszłości” swojego „ojca”, która ma konsekwencje do teraz i odmieni życie głównych bohaterek...
Uważam, że była dobrą matką, naprawdę podczas lektury widziałam, że kocha swoje dzieci ponad wszystko i stawia je na pierwszym miejscu, za co ją podziwiam, mówiąc szczerze, jak tak spojrzeć w drugą stronę to dziewczyny nie za bardzo troszczyły się o swoją rodzicielkę, na pewno w mniejszym stopniu niż ona, oczywiście nie zarzucam im własnej postawy absolutnie, aczkolwiek widać tu, że kontakt między nimi nie był silny, myślę, że szedł ku puszczeniu...
„Jej relacja z dziećmi najczęściej przypominała ulicę jednokierunkową: całe uczucie i wysiłek płynęły wyłącznie w jedną stronę, od niej do nich”.
                           Jeśli chodzi o najstarszą z sióstr Timmie, dwudziestodziewięciolatka, z którą się bardzo utożsamiam, jej podejście do swojego taty nie było pozytywne, powiedziałabym, że od dzieciństwa ewidentnie czułam wrogie nastawienie w stosunku do niego, stanowczo się nie dziwię, bowiem „zajmował się bardziej swoimi sprawami”...
„Wiedziała, że to nigdy nie nastąpi, ale dopóki żyły, trzymała się tej nadziei. Nigdy się o nią nie troszczył ani o nią, ani o matkę, ani o siostry. Matka mu to wybaczyła. Timmie - nigdy ”                   
Dodam, że w inny sposób traktował najmłodszą, dwudziestosześcioletnią Joy, niczym „oczko w głowie”.
„Zawsze była ulubienicą ojca, bo była śliczna i szalenie podobna do matki, która mając pięćdziesiąt dwa lata, wciąż uchodziła za piękność”.
Identyczne odczucie, jakie miała pierwsza z rodzeństwa, była dwudziestoośmioletnia Juliette z pewnością przeżycia kumulujące się wewnątrz niej, nie należały do miłych, tym bardziej czułych... 
„Rozpaczliwie pragnęła jego aprobaty”.
                                           Mimo to w trakcie historii wielokrotnie zdałam sobie sprawę, że, więź Timmie, Juliette i Joy z jednej strony cechuję się zdystansowością, z drugiej ogromną bliskością, ze względu na to, iż razem dorastały, ojciec w gruncie rzeczy interesował się nimi minimalne w czasie swojego całego życia, nie wysilając z siebie niemalże żadnych starań w kierunku naprawienia, bądź zbudowania od nowa bliskości ze swoimi córkami...
„Nie był zbyt dobrym mężem ani ojcem, ale nie można też powiedzieć, że był zły”.  
Szkoda, że nie ma konkursu na złego ojca i męża, możliwe, że by wygrywał każdego roku. 
Czy przyszłość kobiet będzie lepsza od przeszłości? Spełnią swoje marzenia?
                                           To, co bezcenne przeczytałam w jedno popołudnie. Losy bohaterów są prawdziwe, po prostu z życia wzięte. Na koniec, nie zawiodłam się, jednak podobała mi się ciut mniej, niż inna spod jej pióra. 






Dziękuję za egzemplarz Wydawnictwu Luna. 

Komentarze

Popularne posty