Wakacje Pod Morzem - Marta Bijan Recenzja Przedpremierowa 😱🌊🏖🪡
Autor: Marta Bijan
Tytuł: Wakacje Pod Morzem
Wydawnictwo: Young
Data wydania: 2024.07.31
Ilość stron: 384
Ocena: 10/10
Opis:
To mogłoby być kolejne zwyczajne lato nad polskim morzem, gdyby nie Hotel Bursztyn.
Leo prawie nie sypia.
Leo nigdy nie płacze.
Leo ciągle kłamie.
Odkąd jej mama zapadła w śpiączkę, szesnastolatka jest pod opieką starszego brata Roberta – jedynej osoby, którą jeszcze darzy sympatią i zaufaniem. Jako dzieci często spędzali rodzinne wakacje nad morzem, gdzie długie godziny na plaży dzielili z Filipem, zaprzyjaźnionym synem właścicieli Hotelu Bursztyn. Pewnego lata wyjazdy w tamte strony po prostu się skończyły. Bez wyraźnego powodu.
Dziesięć lat później Bursztyn i Filip znów pojawiają się w ich życiu. Tym razem rodzeństwo podejmuje letni staż w hotelu, w którym wszystko odbiega od normy. Goście zaczynają zachowywać się dziwnie, relacje między nastolatkami gęstnieją z dnia na dzień, a Bałtyk zdaje się wyrzucać na brzeg wszystkie zatopione przez lata tajemnice.
Leo wreszcie będzie musiała zmierzyć się z tym, co próbowała całe życie od siebie odsuwać – z prawdą.
“Wakacje pod morzem” to kolejna powieść Marty Bijan, która nie daje się sklasyfikować do jednego konkretnego gatunku. Sielankowość plaży i leniwego lata przeplata się z grozą, a miłość i nienawiść mają jedno imię.
"Chronił mnie od samego początku, chociaż nie znał prawdy.
Mój kochany brat.
Siedział teraz przy mnie na łóżku i patrzył mi prosto w oczy, a ja nie miałam dokąd uciec."
Kolejne lato. Mama Leo i Roberta jest w śpiączce. To właśnie starszy brat trzyma piecze nad młodszą siostrą. Kiedyś spędzali wakacje nad morzem, w hotelu Bursztyn, gdzie całe dnie spędzali z Filipem, synem właścicieli hotelu. Ale pewnego dnia nagle wszystko się skończyło. Bez powodu Filip i jego rodzice zerwali z nimi kontakt. A teraz po dekadzie rodzeństwo ma odbyć tam staż. To będzie szansa na odnowienie starych przyjaźni, a tajemnice, które były zatopione pod morzem, zaczynają z dnia na dzień wypływać. Czy Leo zdoła zmierzyć się z prawdą, choć do tej pory kłamała, płakała i nie mogła spać... A lato nad Bałtykiem, może nie być tylko sielanką....
"Pusty korytarz wyglądał normalnie, ale czułam, że nic nie jest tu takie, jak powinno. Już wiedziałam, że nie jestem na swoim piętrze.
W takim razie gdzie…?
Wzięłam jeszcze kilka głębokich wdechów i szybkim krokiem ruszyłam w stronę pokoju 307.
W środku musiała panować ciemność, bo na wykładzinę w korytarzu nie sączyła się smuga światła.
Chciałam mieć za sobą to, co na mnie czekało.
Bo czułam, że czeka na mnie coś, co zmieni moje życie na zawsze, rozerwie na strzępy dotychczasowe pojmowanie świata.
Ktoś.
Stanęłam w drzwiach pokoju z zamkniętymi oczami. Zaciskałam powieki tak mocno, jakby od tego zależało moje życie. W tej chwili mogłam się jeszcze wycofać, zrobić w tył zwrot i pobiec do wind, uniknąć tego wszystkiego.
Udawać, że nigdy tu nie byłam, spakować się w pośpiechu i wyjechać, zanim ogarnie mnie szaleństwo.
Nie uciekłam.
Zamiast tego otworzyłam oczy.
To, co zobaczyłam, sprawiło, że osunęłam się na ziemię."
W zasadzie to wszystko, co mogę wam powiedzieć odnośnie fabuły. I nic więcej. Wczoraj do mnie przyszła i wczoraj przeczytałam w jeden wieczór. Skończyłam czytać około północy i byłam tak nakręcona, że nie mogłam zasnąć. Więc nic dziwnego, że dzisiaj wstałam w południe. Leokadia to dziewczyna, która kłamie i nie jest miła zasadzie od początku całej historii. Rozumiałam to, bo przechodzi w swoim życiu trudne chwile, ale nie oznacza, że to popieram. W trakcie lektury z to nią zżyłam się najbardziej. Naprawdę czułam się jakbym była trzecioplanową bohaterką, która każdego dnia występuję w tej cudownej, mrocznej historii. Marta Bijan z każdą stroną budowała napięcie i dopiero później dała nam niezły rollercoaster emocjonalny. Kiedy byłam jakoś w drugiej połowie historii, zaczęła się dopiero prawdziwa jazda bez trzymanki. Muszę przyznać, że jakoś na samym początku nie odczuwałam za bardzo całego tego dreszczyku emocji. Natomiast z czasem zaczęłam go coraz bardziej odczuwać w tym nadmorskim hotelu, w którym działy się rzeczy, których raczej nie można spotkać w "zwykłym wakacyjnym kurorcie". Ponieważ goście, tutaj z pewnością nie należą do normalnych, wręcz irracjonalnych. A wieczorem albo w środku nocy atmosfera jest bardzo gęsta. Jak balon, który jest pełen napięcia. A kiedy zaczną się w nim robić małe dziurki, aż w końcu będzie pękał.... Powiem wam, że wtedy odczuwałam dwa razy więcej wszystko to, co dała nam autorka. A dała genialny bałtycki klimat z dodatkami takimi jak: strach i atmosferę grozy z dokładką mroku. Spokojnie nie było tak, że miałam koszmary.
"Wakacje Pod Morzem" uważam, za genialny i świetnie rozpisany i poprowadzony horror młodzieżowy. Czułam się jak w jakimś horrorze dla młodzieży. I teraz tak na serio to fajnie by było, żeby serial został wyprodukowany i zekranizowany przez Netflixa. Tak jak Nocne Godziny.
Dziękuję za egzemplarz Wydawnictwu Young.
Komentarze
Prześlij komentarz